Lazurowe Wybrzeże – od wieków podziwiane za walory flory i fauny zachwyciło wielu, ale czy nas również? Odpowiedź kryje się w tej opowieści…
Pierwszego dnia po długim locie z poznańskiej Ławicy do Nicei przez Monachium, uświadczyliśmy pierwszych smaków francuskiego klimatu: bujna roślinność, jakże różna od polskiej, architektura, czy chociażby dość zawiłe zasady ruchu drogowego, dały nam poczucie zupełnie innego świata. Pierwsze dwa dni spędziliśmy u polskich sióstr, które zaadaptowały klasztor w Tulonie i stamtąd dzielnie głoszą słowo Chrystusa światu. Dostaliśmy od sióstr niezwykłe pokłady pozytywnej energii, uprzejmości i czystego miłosierdzia, a także zacnego jedzenia .
Drugiego dnia wybraliśmy się ,,na miasto” – zwiedziliśmy serce Tulonu tj. plac Liberté, gdzie mogliśmy ujrzeć niezwykłe dzieła sztuki rzeźbiarskiej i architektonicznej z różnych epok. Podczas zwiedzania kościołów nasz niezawodny chór śpiewał wiele pięknych pieśni, co Francuzi doceniali z ogromnym entuzjazmem. Pod koniec dnia wybraliśmy się na plażę .
W trzecim dniu stawiliśmy czoło wspinaczce w górach i nie zawiedliśmy – szczyt zdobyty i bezpiecznie opuszczony, choć niektórym nie było wcale łatwo zejść . Podziękowaliśmy siostrom za piękną gościnę i na następną część naszych podbojów południowej Francji udaliśmy się w grupach do rodzin, które nas gościły. Byli to niezwykle uprzejmi, życzliwi i pełni uśmiechu ludzie, których będziemy na pewno długo i ciepło wspominać . Wieczór spędziliśmy wspólnie u francuskiej rodziny zajadając się pizzą i lodami.
Dnia czwartego nasi wspaniali opiekunowie z okazji dnia dziecka zabrali nas statkiem na przeciwległy zakątek zatoki do La Seyne-sur-Mer. Po zabawie na karuzeli i plażowaniu wróciliśmy do Tulonu. Następnie zaśpiewaliśmy na francuskiej Mszy Św. i uczestniczyliśmy w świętowaniu 10-lecia święceń księdza Patryka (czyli brata naszej niezastąpionej p. Karoliny): śpiewaliśmy, tańczyliśmy tradycyjnego poloneza oraz belgijkę, integrowaliśmy się z lokalną społecznością jednocześnie delektując się francuskimi specjałami.
W dniu piątym po porannej oprawie dwóch francuskich Mszy Św. w parafii księdza Patryka, wybraliśmy się do Sanary-sur-Mer w celu zwiedzenia miasta i wykąpania się w morzu. Niestety zastała nas tam burza, którą jednak pomyślnie udało nam się przetrwać za pomocą jakże wielofunkcyjnych ręczników. W niedzielny wieczór całą wycieczką udaliśmy się do Jean Philipa, czyli jednego z naszych gospodarzy, gdzie zjedliśmy wspólnego grilla oraz korzystaliśmy z basenu. Wzięliśmy także udział w mini koncercie na wiolonczeli w wykonaniu córki gospodarzy oraz naszej chórzystki Natalii.
W dniu szóstym udaliśmy się do słynnego Saint Tropez na zwiedzanie miasta, a później łodzią na drugą stronę zatoki do Saint Maxime na obiad oraz kąpiel na tamtejszej plaży. Kolację zjedliśmy u księdza Patryka, u którego nasza grupa bawiła się świetnie śpiewając i prowadząc ze sobą kulturalne rozmowy.
W dniu siódmym powinniśmy odpoczywać, jak głosi Pismo, jednakże ostatni nasz dzień był bardzo intensywny. Udaliśmy się do pięknej Nicei, gdzie ks. Szymon odprawił Mszę Świętą w katedrze. Następnie mieliśmy czas na zwiedzanie stolicę Lazurowego Wybrzeża oraz kosztowanie francuskiej kuchni. Udaliśmy się potem na lotnisko, z którego szczęśliwie wróciliśmy do Polski, tym razem również przez Monachium.
Żeby umilić pobyt, wieczorami, Igor Stecko oraz Dominik Baron prowadzili ,,Radiowęgiel”, czyli swoistą audycję radiową dla uczestników oraz opiekunów wycieczki, gdzie śpiewano oraz rozważano najróżniejsze aspekty filozoficzne naszego świata .
Tym postem pisanym przez ów prowadzących chcielibyśmy jeszcze raz podziękować ks. Patrykowi i ks. Szymonowi, p. Karolinie Pettke, p. Ewelinie Wącisz, rodzinom i siostrom goszczącym nas w Tulonie oraz wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tej wycieczki. Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy przeżyć ten czas w tak piękny sposób.